Antoni Catewicz

"Okruchy pamięci. Wspomnienia i relacje byłych żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza"

Wydawca: Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Olsztyn 2015

Lektor: Krzysztof Magierski

Mastering: GMIK Studio Grzegorz Herliczek

 

Antoni Catewicz, ur. 28.10.1916 r. – Derewno pow. Stołpce, s. Antoniego i Józefy z d. Pieczyńskiej, we wrześniu 1939 r. baon „Słobódka” 3 pp KOP

Catewicz Antoni Połczyn Zdrój 25 IX 93 78 320 Połczyn – Zdrój

ul. […]

Światowy Związek Armii Krajowej

w Kołobrzegu (Biuro przy Urzędzie Miejskim)

Powołując się na notatkę w Głosie Pomorza z dn 18-19.IX. br. „Niewielu ich zostało” postanowiłem zakomunikować, iż do takich ja należę. Oto podaję mój życiorys.

Urodziłem się 28.X. 1916 r. w m. Derewno pow. Stołpce woj. Nowogródek jako syn Antoniego i Józefy z d. Pieczyńska. W roku 1932 ukończyłem 7 oddz. Szkoły Podstawowej w Derewnie. Od lipca 1934 pracowałem jako listonosz na poczcie w Derewnie do marca 1938 roku, kiedy powołano mnie do odbycia służby wojskowej do 8 pp Leg. Lublin 3 komp. CKM (posiadam legitymację osobistą Nr 42/38 wydaną przez dowódcę kompanii). We wrześniu tego roku zostałem skierowany na szkołę podoficerską przy baonie KOP Wilejka Powiatowa, kompania szkolna plutonu CKM, dowódcą plutonu był chorąży Begol. Po ukończeniu szkoły, otrzymaniu awansu na st. strzelca dostałem przydział do baonu KOP „Słobódka” […] pow. Brasław.

Miesiąc marzec pierwsza mobilizacja – pełnię służbę podoficera kompanii, w kilka minut po apelu zostałem zawezwany do kancelarii oficera służbowego. Od razu zwróciłem uwagę na otwartą szafkę „MOB”, myślę coś niedobrego. Natychmiast kompanię zwołać na salę – wysłano gońców do oficerów i podoficerów. Nad ranem zjawiają się pierwsi rezerwiści, następuje umundurowanie, pobranie broni – amunicji, szykujemy się do wymarszu. Wychodzimy z koszar w pełnym rynsztunku bojowym – orkiestra na czele, kobiety odprowadzają braci, mężów – rezerwistów. Maszerujemy do stacji kolejowej Nowy Pohost, gdyż Słobódka miała jedynie wąskotorówkę. Według pierwszej informacji mieliśmy być skierowani do Żywca. W drodze następuje zmiana, zostajemy skierowani na Prusy Wschodnie, naszym miejscem postoju został Augustów, kwatery prywatne – mieszkania, potem stodoły. Tam przebywaliśmy do około 10 września, gdzie mieliśmy kilka alarmów bojowych.

Ze względu, że na tym odcinku Niemcy nie nacierali, przetransportowano nas na wschód przez Baranowicze, Łuniniec, Sarny dalej na południe w kierunku Kowla. W niektórych miejscach linia kolejowa była uszkodzona bombardowaniem, odcinki musieliśmy odbywać pieszo, na trasie utworzyły się trzy kolumny – środek tj. szosa wojsko, a po obu bokach kolumny uciekinierów. Około godz. 13-tej nad nasza kolumnę nadlatują samoloty sowieckie – obleciały – i zawróciły – po pewnym czasie znowu się pojawiają – nasi zaczynają strzelać – dowódca mówi „nie strzelać”. Potem zaś około godz. 15-tej – podczas postoju i pobieraniu obiadu ponowny nalot z użyciem broni maszynowej, użyto także bomb małego kalibru. Wielu zabitych i rannych ludzi, koni, rozbity tabor. Ja z pobranym obiadem w ręku, w hełmie na głowie przytuliłem się do kępki zasłaniając twarz menażką z obiadem, pociski obok mnie tylko szeleściły po liściach, odchyliłem menażkę od twarzy – patrzę a tu lecą jedna za drugą bomby małego kalibru. W między czasie nadchodzi ksiądz i mówi „Koledzy chociaż – trzeba pogrzebać i choć paciorek zmówić”. Gdzie tam nie ma czasu, to do nas nie należy. Inni są od tego – sanitariusze. Po sformowaniu kolumny maszerujemy dalej, zbliżamy się do miejscowości Zofówka zostajemy ostrzeliwani przez ludność ukraińską. Domy puste, ludność chowa się w piwnicach lub ucieka ze wsi, zatrzymuję jednego i mówię „ręce do góry”, zauważam, że w ręku coś trzyma, mówię by rzucił na ziemię, odpowiada, że ma papierośnicę. Wchodzę do mieszkania, pusto tylko płaszcz i mundur polski wisi, z piwnicy wychodzą kobiety i dzieci.

Maszerujemy dalej, otrzymujemy wiadomość od nauczycielki, że Kołki opanowane przez Sowietów. Całe miasteczko w czerwieni – flagi, transparenty. Tutaj zaczyna się walka na dobre. Padają rozkazy na całej kolumnie marszowej „artyleria do przodu, łączność, moździerze do przodu, broń maszynowa do przodu, broń pancerna na stanowiska bojowe”. Tu toczy się walka, trwa od godz. 16-tej do rana dnia następnego, są ranni i zabici – jeden z naszej kompanii zaginął z bronią w trzęsawisku. Nasze oddziały rozbijają samochód ciężarowy z wojskami, widzę jak obok samochodu leży zabity cywil z opaską czerwoną, dalej pali się lekki czołg, prowadzą jednego jeńca, bez czapki, przestraszony. Kołki spalone, inne miejscowości się palą – łuna pożarów. Nad ranem pod osłoną własnej artylerii jak tylko kto może czym prędzej przerywamy dolinę na drugi brzeg57. Niestety tam zostajemy otoczeni ze wszystkich stron ciężkimi czołgami. Zostajemy rozbrojeni58 – tragedia, składamy broń, a właściwie rzucamy na stos jak drewno, jakie to przykre uczucie.

Kawaleria z białą flagą na przedzie – lufy karabinów zwrócone na ziemię. My własnym taborem, pieszo dotarliśmy do Kowla. Umieszczono nas w koszarach, brak światła, wody – oficerów od razu odłączono, przez całą noc chodzili i pytali czy ktoś ma broń. Na drugi dzień po południu zaprowadzono nas na stację kolejową, załadowano do wagonów towarowych, zamknięto, wożono przez całą noc, a na trzeci dzień jesteśmy na stacji Kowel. Nadjeżdża ogromny transport jeńców, podłączono dwie lokomotywy i skierowano na trasę Zdołbunów – Wilno kierując na Baranowicze, Stołpce, Mińsk. Będąc już na terenie mojego powiatu z jednym z podchorążych ze Stołpców, gdy pociąg ruszył z Worodzieja, korzystając z nocy uciekliśmy i z pewnymi przygodami trafiłem do domu.

Po powrocie do domu, za okupacji sowieckiej pracowałem na poczcie jako listonosz a z chwilą wkroczenia Niemców pracowałem w Gminie jako pomoc kancelaryjna przy wydawaniu zaświadczeń tożsamości – wiele wydałem dla członków ZWZ. W roku 1941 zostałem zwerbowany do ZWZ Zgrupowanie Stołpce Okręg Nowogródek, mój pseudonim „Wicher”. Awansowany do stopnia plutonowego, ze względu na sytuację rodzinną byłem cały czas w konspiracji. W kwietniu 1991 roku wysłałem arkusz weryfikacyjny do Londynu, otrzymałem odpowiedź od dowódcy – cichociemnego Adolfa Pilcha, że akta zostały wysłane do Polski do „MONU” gdzie będą rozpatrywane.

W roku 1944 3.X. zostałem zmobilizowany do 4 zapasowego pp w Białymstoku. Po nawiązaniu kontaktów z członkami ZWZ-AK otrzymałem zaświadczenie wydane przez Pełnomocnika Urzędu do spraw ewakuacji na Prusy Wschodnie. W maju 1945 r. opuściłem jednostkę – dezercja. W kwietniu 1947 ujawniłem przed Komisją Amnestyjną przy Urzędzie Bezpieczeństwa w […]. Kolejne losy praca na gospodarstwie rolnym w Łęknicy pow. […]ecinek – PKP. Od roku 1949 do 1981 praca w Urzędzie Powiatowym Połczyn Zdrój na różnych stanowiskach od doręczyciela do st. kasjera. Od stycznia 1992 jestem na emeryturze starszy asystent w stanie spoczynku. Od dnia 24 X 1989 jestem członkiem Związku Bojowników o Wolność i demokrację. Otrzymałem medal „ Za udział w Wojnie Obronnej 1939”. Legitymacja Nr 28-90-5 nad. z dniem 9 V 1990.

Podałem to co mi pozostało najważniejsze w pamięci. Być może niektóre szczegóły mniej lub więcej ważne pominąłem, czas robi swoje.

Catewicz Antoni, kpr. rez. Dane dotyczące służby wojskowej zgodne z zapisem w książeczce wojskowej Nr 0706 590 wydaną przez RKU Białogard z dnia 10 XII 49.

Dnia 23 IV 47 zdemobilizowany na podstawie rozkazu Nacz. D-cy WP Nr 06 z dnia 22 II 47 przeniesiony do rezerwy 10 XII 49 Rozkaz Min. Obr. Narod. Nr 184 z dn. 7 XII 48

Po odbiorze proszę o powiadomienie czy mam zgłosić do Rejonowego Biura Koła.

Opcje strony

do góry